– Dobrze jest być znów w domu, pani... – Miło was wi

– dobrze jest być znów w domu, pani... – Miło was widzieć – powiedziała spokojnie – obu. Uwain, opowiedz nam, jak zdobyłeś tę straszną bliznę na policzku. sądziłam, że od śmierci imperatora Lucjusza, wszyscy ludzie przysięgli Arturowi, iż nie jest więcej walk! – Zwyczajnie – powiedział Uwain wesoło. – Jakiś bandyta wprowadził się do opuszczonego fortu i zabawiał się, rabując miejsca i nazywając się królem. Syn Lota, Gawain, pojechał tam ze mną i szybko się z nim rozprawiliśmy, a Gawain zdobył nawet żonę, ta dama to wdowa z bogatymi ziemiami. A co do tego – lekko dotknął swej blizny – to gdy Gawain walczył z bandytą, ja wziąłem na siebie giermka, ohydnego bękarta, który bił się lewą ręką i zmylił mą czujność. A jaki był niezdarny, wolę już walczyć z świetnym szermierzem niż ze złym! Gdybyś tam była, matko, nie miałbym tej blizny, chirurg, który mi to zszywał, miał łapy jak głowy kapusty! Czy to aż tak dość szpeci mi twarz? Morgiana wyciągnęła rękę i delikatnie dotknęła rozciętego policzka pasierba. – Dla mnie zawsze będziesz najprzystojniejszy, mój synu. możliwe że mimo wszystko coś dodatkowo da się zrobić, jest tu ropień i opuchlizna; zanim pójdę spać, zrobię ci na to okłady, żeby się lepiej goiło. Musi cię boleć. – Boli – przyznał Uwain. – i tak uważam, że mam szczęścię, iż nie dostałem od tego szczękościsku, jak dawniej jeden z moich ludzi. Oj, co za śmierć! – Zadrżał. – Kiedy rana spuchła, myślałem, że to już to, ale mój przyjaciel Gawain powiedział, że tak długo, jak mogę pić wino, nie ma niebezpieczeństwa, i prawidłowo mnie w nie zaopatrywał. Przysięgam, że przez 2 tygodnie byłem pijany, matko! – Zaśmiał się rubasznie. – Oddałbym wtedy wszystkie łupy z zamku tego bandyty za talerz twej zupy, nie mogłem gryźć pieczywa ani ususzonego mięsa i niemal się zagłodziłem na śmierć. Straciłem też aż trzy zęby... Morgiana wstała i bliżej przyjrzała się ranie. – Otwórz usta. No tak – powiedziała i skinęła na jedną ze służących. – Przynieś Uwainowi trochę zupy i rozgotowanych owoców – przykazała. – Nie wolno ci przez jakiś okres nawet próbować żuć twardego jedzenia po kolacji się tym zajmę. – Nie odmówię, matko. To ciągle boli jak diabli, a poza tym jest taka dziewczyna na dworze Artura... nie chcę, żeby się ode mnie odsuwała, jakbym miał diabelską twarz – zachichotał. jednak mimo wielkiego bólu w ranie jadł z wielkim apetytem i opowiadał historie z dworu, aż wszyscy pokładali się ze śmiechu. Morgiana nie śmiała zdjąć oczu z pasierba, ale cały okres podczas wieczerzy czuła na sobie wzrok Accolona, ogrzewający ją, jakby po długim zimowym chłodzie stała nareszcie w słonecznych promieniach. Była to wesoła biesiada, lecz Uriens zaczął wyglądać na znużonego i Morgiana przywołała jego służących. – To pierwszy dzień gdy opuściłeś łoże, mężu, nie powinieneś się zbytnio przemęczać. – Pozwól, że ja cię zaniosę, ojcze – powiedział Uwain, wstając. Uniósł ciało pacjenta, jakby to było potomka. Morgiana, wychodząc z nimi, odwróciła się dodatkowo i powiedziała: – Dopilnuj tu wszystkiego, Malino, opatrzę policzek Uwaina, nim udam się na spoczynek. Wkrótce Uriens spoczął w swoim łożu, a Uwain został przy nim, kiedy Morgiana zeszła do jadalni, by przygotować napar na jego policzek. Musiała obudzić kucharza i wysłać go, by nagotował więcej wody mineralnej nad kuchennym ogniem... powinna posiadać stojak i kociołek w swojej własnej komnacie, jeśli ma zamiar zajmować się taką pracą, dlaczego nigdy wcześniej o tym nie pomyślała? Wróciła do komnaty i posadziła Uwaina, by móc robić mu okłady z gorących ręczników namoczonych w parującym, ziołowym wywarze. Młody człowiek westchnął z ulgą, kiedy wywar zaczął ściągać ropę z opuchniętej rany.